Tysiąclatki – szkoły gotowe do bycia szpitalami [Historia z PRL]
Władze PRL potencjalnie były przygotowane do zwalczania epidemii lepiej, niż współczesne. I nie chodzi tu tylko o Obronę Cywilną, która przeżywała wówczas w Polsce lata swojej świetności.
W ramach obchodów jubileuszu Tysiąclecia Państwa Polskiego (1966 r.) postanowiono wybudować „żywy” pomnik. Pomnik, który zaniesie kaganek oświaty tam, gdzie wcześniej go nie było (w II RP jedynie 2/3 dzieci miało dostęp do edukacji). Ambitny cel wybudowania tysiąca szkół swoim duchem wpisał się zaś idealnie w megalomanię poprzedniego ustroju. Pomiędzy 1959 a 1972 rokiem oddano do użytku ponad 1400 obiektów szkolnych.
W latach 50. i 60. zimna wojna trwała w najlepsze. Polska armia regularnie przeprowadzała manewry, podczas których ćwiczyła wyprowadzenie potężnego ataku na północne Niemcy i Danię. Jednak to, co zgrabnie prezentowało się na mapach sztabów, oznaczało w skali mikro ogromną liczbę rannych, przepełniających istniejące szpitale i ich bloki operacyjne. Budowa szkół-pomników Tysiąclecia Państwa Polskiego pozwoliła rozwiązać dwa różne problemy za jednym zamachem.
Modernistyczne budynki Tysiąclatek stawiano z prefabrykowanych fragmentów ścian i stropów. Proces ich budowy zaprojektowano tak, aby był szybki i tani, a powstające szkoły były funkcjonalne. Posiadały kuchnie, stołówki, świetlice. Część z nich schrony przeciwlotnicze. Istniało kilkadziesiąt zatwierdzonych projektów, które dostosowywano do warunków danej działki.
Gdy przyjrzymy się tym szkołom uważniej zauważymy wiele rozwiązań, które pozornie nie wydają się mieć większego sensu: oddzielone od reszty budynku dość wąskim korytarzem sale gimnastyczne z oddzielnym wejściem (potencjalne izby przyjęć), szatnie z kratkami odpływowymi w podłodze (potencjalny pokój badań i miejsce mycia chorych), nadmiarowe przewody kominowe (potrzebne do użycia sterylizatorów węglowych do narzędzi chirurgicznych). Ich wyjaśnieniem jest przeznaczenie tych budynków do pełnienia podwójnej roli. Gdyby wybuchła wojna nauka miała zostać przerwana, a szkoły przekształcone w szpitale.
W 1957 r. Departament Wojskowy Ministerstwa Zdrowia wypracował wspólnie z Ministerstwem Oświaty szczegółowe instrukcje dotyczące dostosowania wybranych obiektów szkolnych na prowizoryczne szpitale. W tych instrukcjach ustalono szerokość drzwi, tak aby była ona dostosowana do przenoszenia noszy. Sale lekcyjne były dostosowane do pełnienia roli sal szpitalnych i bloków operacyjnych, dzięki dostępności umywalek i potrzebnych instalacji. Warto wiedzieć, że drugie przeznaczenie traktowano zawsze jako dodatkowe – założono, że koszt dostosowania szkoły do celów szpitalnych nie powinien przekroczyć 1 proc. wartości całej inwestycji.
Skorzystanie z tej zaplanowanej funkcji współcześnie nie byłoby jednak tak proste, jak się wydaje. W międzyczasie wiele Tysiąclatek przeznaczono do pełnienia innych celów. Wiele gruntownie przebudowano podczas remontów, nie zastanawiając się przy tym w ogóle nad ich potencjalną drugą funkcją.
Oprócz budynków, do pełnienia funkcji szpitalnej przygotowywane były także autobusy produkowane w Sanockiej Fabryce Autobusów. Przykładem jest budowany aż do 2006 r. model Autosan H9, zaprojektowany w latach 60. Można w nim było w prosty sposób zastąpić siedzenia stelażami na nosze. Z przodu tego autobusu, tuż nad podłogą umieszczona była klapa do luku pozwalającego na łatwe wepchnięcie do środka noszy z chorymi. Przygotowania nie obejmowały wyłącznie sprzętu – w czasach PRL personel PKS regularnie ćwiczył sprawne przebudowanie autobusów do roli sanitarek, a nawet planowanie tras ewakuacyjnych zakładając zniszczenie różnych węzłów komunikacyjnych.
You must be logged in to post a comment.