200 lat drewnianego kościółka w Lachowicach
Radosław Jerzy Truś
(Artykuł został opublikowany w Harnasiu 15)
Lachowice, to niezbyt duża wieś, licząca niewiele ponad 2000 mieszkańców, położona u stóp Beskidu Żywieckiego. Jadąc z Żywca do Suchej Beskidzkiej pociągiem elektrycznym, który wcale nie tak dawno wyparł malowniczą „ciuchcię”, po niecałej godzinie zatrzymujemy się na stacji o dumnie brzmiącej nazwie: Lachowice Centrum. Jeden peron i skromna wiata nie bardzo pasują do tego miana, ale gdy wzrok powędruje dalej, napotka rosnącą tuż przy torach kępę wysokich drzew, a spomiędzy nich wyłuska ciemnobrązową bryłę drewnianego kościółka z wieżą, zwieńczoną charakterystyczną kopułą. Nawet jeśli mieliśmy inne plany, warto wysiąść i poświęcić mu trochę uwagi. Nie pożałujemy!
Cofnijmy się pół tysiąca lat wstecz. Na tereny podbabiogórskie zaczęli wtedy napływać osadnicy, którzy wzdłuż rzek i potoków odbierali tereny wszędobylskiej puszczy. Nie wiadomo do końca, czy pierwsi byli tu Polacy, osadzani przez władców dla ochrony granic państwa, czy pasterze wołoscy, którzy w poszukiwaniu nowych pastwisk przemieszczali się wzdłuż łańcucha Karpat.
Pierwsze wzmianki o osadnictwie w dolinie Lachówki podają w 1598 r. wsie Kobylankę i Januszowice, w 1625 r. Mączne, a w 1628 r. Lubnicę, która najprawdopodobniej jednak została założona najwcześniej, gdyż leżała bliżej Skawy i częściej wymienia się ją w starych źródłach. Tym bardziej, że panowało tam od samego początku prawo wołoskie. Pierwsze dwie wsie zaczęto nazywać Lachowicami – być może była to nazwa odróżniająca wioski Lachów (polskiej ludności przybyłej z terenów podgórskich) od wołoskiej Lubnicy.
W tych czasach wiarę chrześcijańską na tych terenach głosili jedynie wędrowni kapłani, zapuszczający się tu od czasu do czasu. Formalnie podlegały one pod parafię w Zembrzycach, utworzoną w 1533 r. Jednak ludziom bliższy był kościół w Krzeszowie, jako że i parafia starsza (od 1355 r.) i bliżej. Odwiedzali go od większych świąt, przy ślubach, odpustach. W 1624 r. włączono Lachowice do parafii krzeszowskiej, ale tylko na dwa lata, potem przejęła je nowo utworzona parafia w Suchej, gdzie osiedli Kanonicy Regularni Konwentu Bożego Ciała w Krakowie. W 1696 r. wszechwładna pani z Suchej – hrabina Anna z Lubomierza, primo voto Wielopolska, secundo voto Małachowska, która twardą ręką trzymała posiadłości państwa suskiego – utworzyła gromadę Lachowice i w ten sposób jeszcze ściślej związała te tereny z Suchą.
Około roku 1707 hrabina Małachowska założyła kaplicę cmentarną, gdzie od tego czasu odbywały się modły za zmarłych. Wszelkie inne obrządki wierni mogli odprawiać w odległym o około dwie godziny drogi kościele parafialnym.
Tak było przez kolejne trzy pokolenia. W 1772 r. ziemie suskie dostały się pod panowanie monarchii austriackiej. Cesarz Józef II celem skutecznego rządzenia poddanymi prowadził przemyślną politykę, zwaną potem józefińską. W myśl zasady „dziel i rządź” umiejętnie przeciwstawiał sobie szlachtę i od dawna wykorzystywanych przez nich chłopów, wobec których grał rolę obrońcy i cesarza-ojca. Najwyraźniejszym tego efektem była postawa chłopów podczas rabacji w 1848 r., a i po wyzwoleniu nierzadko wzdychano do „cesarsko-królewskich” czasów. Oprócz rozbudowanej administracji i sieci tajnych służb dużą rolę w austriackim systemie państwowym miały grać służby kościelne. Proboszcz powinien wychowywać lud na dobrych poddanych jego c.k. Mości, będąc wyrocznią, opiekunem i ojcem duchowym parafian. W każdej wsi miał powstać kościół, a przy nim szkoła (co przyczyniło się zresztą do rozpoczęcia elementarnej edukacji dotychczas nieoświecanego – notabene rozmyślnie – chłopstwa). Fundusz religijny cesarza, z którego wypłacano niewielkie pensje dla księży, powstał z majątków likwidowanych masowo klasztorów i skonfiskowanych dóbr biskupstwa i kapituły krakowskiej. Tak doszło do nakazania przez władze austriackie budowy kościołów m.in. w Tarnawie, Stryszawie i Lachowicach.
Ciężar budowy miał spoczywać na dziedzicu, który zapewniał materiały budowlane i mieszkańcach, dających siłę roboczą. Właścicielką dóbr suskich była wtedy Teresa Pankracja z Sułkowskich Wielopolska, wdowa po Józefie Wielopolskim, który ledwie dwa lata rządził tymi dobrami. Ona też została niejako przymusową fundatorką nowego kościoła, otrzymując 1 marca 1788 r. prawo patronatu.
Miejsce pod kościół naznaczono w centrum wsi, gdzie od dawna znajdował się cmentarz, otoczony drzewami, a od ponad osiemdziesięciu lat stała drewniana kaplica. Kaplicę zburzono i w 1789 r. przy dużym entuzjazmie mieszkańców rozpoczęto budowę. Drewno zwieziono kosztem fundatorki z Czarnej Góry z pogranicza Lachowic i Koszarawy, czyli z północnych stoków dzisiejszej Cichej. Parafianie ofiarowali datki pieniężne oraz własne ręce. Budowa trwała trzy lata i 1 stycznia 1792 r. proboszcz suski ksiądz Ignacy Machayski poświęcił nowy kościół w Lachowicach, ustanawiając go kościołem filialnym parafii suskiej.
Początkowo dojeżdżał do niego ksiądz z Krzeszowa, a po roku Lachowianie doczekali się własnego księdza – został nim ks.Wojciech Harbuciński. Tak więc skończyły się przymusowe wędrówki wiernych do kościołów w Suchej i Krzeszowie. Zadowolenie jednak nie trwało długo, bo niestety zapomniano o ustaleniu uposażenia dla kapłana i służby kościelnej. Póki żyła hrabina Wielopolska, a hojność parafian była duża, problemu nie było. Dopiero po śmierci hrabiny w 1818 r. datki okazały się niewystarczające, nie pomogła nawet decyzja biskupa o wypłacaniu pensji księdzu przez suskiego proboszcza. Niezadowolenie i spory doprowadziły nawet do żądań wycofania księdza. Zwłaszcza ksiądz Walery Jabczoń nie mógł dojść do zgody z parafianami, mimo iż poświęcał kościołowi i wiernym wiele energii, sprawiając między innymi nowe organy. On też, widząc coraz większą nędzę i powtarzające się nieurodzaje, walczył o utworzenie parafii, gdyż wtedy przynajmniej pensja dla kapłana byłaby wyższa.
Doszło do tego w trzy lata po jego odejściu (wcześniej, w 1839 r. utworzono kapelanię lokalną), gdy w 1841 r. biskup tarnowski Grzegorz Wojtarowicz mianował dotychczasowego księdza Franciszka Balcarczyka proboszczem. Suski proboszcz nie wniósł sprzeciwu, dwór suski ofiarował pomoc pieniężną, a plenipotenci gromady zobowiązali się do utrzymania kościoła i służb kościelnych przez datki i pracę w naturze. I tak zaczęło płynąć życie odrębnej już parafii lachowickiej.
Gdy po roku przeniesiono ks. Balcarczyka do Osielca, przyszedł na długie 46 lat ksiądz Józef Łopaciński z Myślenic. Wykształcony na Uniwersytecie Lwowskim, doprowadził do ponownego powstania szkoły, która krótko działała za księdza Jabczonia, sam też uczył czytać i pisać, sam uprawiał ziemię, mieszkał ubogo, „bo czasy ubogie”. Po nim nastał ksiądz Józef Kozak, stanowczy i surowy, walczący z pijaństwem i grzechem, co zjednywało mu wielu wrogów, ale mający mir wśród parafian, co z kolei pozwoliło na uświetnienie wyposażenia kościoła. Potem proboszczami byli: ks. Antoni Kudłacik z Bulowic, zmarły po 4 miesiącach na zapalenie płuc w czasie zarazy w 1919 r., ks. Karol Szymczykiewicz z Krakowa, wspomagany wobec słabego zdrowia przez powszechnie lubianego ks. Ludwika Pogodę i wreszcie ascetyczny ks. Jan Wojcieszak, który przez 37 lat, aż do 1965 r. prowadził parafię. Obecnym proboszczem od 1980 r. jest ks. Władysław Wąsik. Tak minęło 200 lat od chwili powstania kościoła w Lachowicach.
Podejdźmy bliżej i przez jedną z trzech drewnianych bramek z ostrosłupowymi gontowymi daszkami wejdźmy w obręb ogrodzenia. Dawniej otaczało ono dookoła teren cmentarza, ale gdy stał się on za mały, zwłaszcza po dziewiętnastowiecznych zarazach, poszerzono go, rozbierając południowo-zachodnią część parkanu.
Pośrodku, pomiędzy starymi, zabytkowymi drzewami, piętrzy się przed nami bryła kościoła. Jest on orientowany, to znaczy ustawiony wejściem na zachód, a ołtarzem w kierunku wschodnim. Jak większość podobnych budowli, składa się z trzech części: wieży, nawy i prezbiterium.
Wieża, o konstrukcji słupowej, wzmocniona ukośnymi belkami, góruje nad resztą kościoła. Jej pochyłe, kryte deskami ściany, które w górnej części obiega malutki, skośny daszek, unoszą niemal sześcienną izbicę, posiadającą z każdej strony po dwa małe, prostokątne okienka i szalowanie z desek, których dolne końce zwieszają się ozdobną falbaną. Izbica kryta jest blaszanym, zielonkawym ze starości namiotowym dachem, który wieńczy zgrabna bania, niosąca na smukłym szczycie metalową kulę i krzyż.
Za wieżą rozsiadła się nawa i ośmiobocznie zamknięte prezbiterium, pokryte dość stromym, wielokrotnie zmienianym gontowym dachem. Na środku dachu nawy mieści się niewielka, kryta blachą wieżyczka, zwieńczona również banią i krzyżem. Kryje ona sygnaturkę, odlaną w 1802 r. w Bańskiej Bystrzycy przez Jana Jerzego Knoblocha. Jej dźwięczny głos biegł w pola podczas podniesienia, a wierni, słysząc go, klękali z twarzą zwróconą w stronę kościoła.
Tak jak w większości podobnych kościółków, okna wbudowane są tylko w południową ścianę. Od północy, tam, gdzie węższe prezbiterium przytula się do nawy, usytuowano zakrystię. Wokół całego kościoła biegną soboty – rodzaj ganku, przykrytego gontem, częściowo oszalowanego deskami. Dach wygina się łukiem nad zakrystią tak, aby do małego, zakratowanego okienka mogło wpadać więcej światła. Obok, od wschodu, ponad sobotami widnieje barokowy krucyfiks. Samą nazwę sobót tłumaczy się tym, że wierni z dalszych okolic, by zdążyć na poranną mszę, musieli przybywać do takich kościołów jeszcze w soboty i nocować pod gościnnym dachem. W naszym przypadku trudno w to uwierzyć, skoro do następnego kościoła można było dojść w dwie godziny. Same soboty, bardziej niż ludzi, chronią fundamenty kościoła przed niszczącym wpływem opadów.
Wejdźmy w nie od południa, przez małą bramkę z ławeczkami po bokach. Przed nami stare, drzwi z zamkiem i kłódką wytopioną w suskich kuźnicach. Obok piaskowcowa kropielnica, na której można odczytać biegnącą wkoło inskrypcję: „K.Lachowice. fundator Szymon Pajęnk”, „R.P.1855”. Powyżej na ścianie – zarys historii parafii i kościoła. Dalej – wiszące stacje drogi krzyżowej. I tu znajdziemy na XIV stacji napis: „Na czes i chwałe Wszechmocącemu szwondował te Stacyie Jan Piecora R:1846 z Lachowicz dla zbawienia luckiego”.
Przestąpiwszy próg kościoła, staniemy na kamiennej posadzce, wyślizganej tysiącami butów, poczujemy charakterystyczny zapach i otoczy nas zewsząd ciepły klimat lachowickiej świątyni. Nad nami ciemnoniebieska kolebka sklepienia, usianego niezliczoną ilością złotych gwiazd. Pomiędzy prezbiterium a nawą rozwiesza się podwójna belka tęczowa z Chrystusem na Krzyżu i stojącymi po jego bokach Matką Boską i św. Janem Ewangelistą. Na sklepieniu prezbiterium namalowano wizerunek Niepokalanej, wzorowany na słynnym obrazie mistrza Murillo. Ołtarz główny zbudowany prawdopodobnie w I połowie XIX w. posiada trzy kondygnacje. W górnej, pomiędzy barokowymi zdobieniami widnieje okrągły obraz patronów kościoła – św. Piotra i św. Pawła. Pośrodku znajdują się dwa wysuwane obrazy: Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz Matki Bożej Niepokalanie Poczętej. Ten ostatni był już w Lachowicach w początku XVIII wieku w kaplicy cmentarnej, a malowane na złotym tle postacie, oparte na prototypie bizantyjskiej Hodigitrii, powstały sto lat wcześniej. W dolnej części ołtarza, w mensie znajdują się relikwie św. Klemensa i św. Innocentego, złożone tam podczas uroczystej konsekracji w 1855 r.
Jeden z bocznych ołtarzy poświęcony jest Matce Boskiej. Oprócz obrazów MB Częstochowskiej i MB Różańcowej jest tam figura Matki Boskiej z Lourdes na obrotowym postumencie, a także okrągły obraz św. Józefa z Dzieciątkiem. Drugi ołtarz – Chrystusa Ukrzyżowanego – z widniejącym pod jego stopami obrazem Najświętszego Serca z 1888 r. został w 1897 r. uprzywilejowany specjalnym indultem, który powiada, że „każdy kapłan odprawiający Mszę świętą przed tym ołtarzem za jakiegokolwiek zmarłego, dusza tegoż czerpiąc ze skarbca kościoła per modum suffragii dostępuje odpuszczenie czyśćcowych kar lub nawet, jeśli jest to zgodne z wolą Bożą, zostaje całkowicie od nich uwolniona”. Dwa pozostałe ołtarze, św. Anny i św. Sebastiana, nie bardzo pasują do całości wnętrza, ale parafianie nie pozwolili ich usunąć.
Na ścianach wymalowano postacie apostołów, stoją tak: Jędrzej, Tadeusz, Szymon, Jakub Mn., Filip, Maciej, Bartłomiej, Tomasz, Jan, Jakub St. Po obu stronach głównego ołtarza, ponad wejściami o oryginalnych łukach, patrzą na nas Szczepan i Wawrzyniec. Drzwi do zakrystii również są niecodzienne: piaskowcowy portal i zwieńczenie w postaci „oślego grzbietu” dodają im uroku dostojnej starości. Tuż obok można ujrzeć małe kamienne epitafium Wiktorii z Morsztynów Wielopolskiej, zmarłej 26 stycznia 1800 r.
Malutkie, wąskie schodki prowadzą na ambonę, ozdobioną malowidłami świętych: Jana Kantego, Jana Nepomucena, Wincentego i Walentego. Pod daszkiem, nad którym panuje uskrzydlony anioł z mieczem i włócznią, widnieje obraz św. Stanisława. Naprzeciw południowego wejścia, przy ścianie stoi stary, osiemnastowieczny konfesjonał; podobne, ale przenośne można znaleźć pod sobotami. Po prawej stronie prezbiterium stoi piaskowcowa chrzcielnica w kształcie kielicha z główkami aniołków u nasady jej pokrywy. W kościele są dwie monstrancje: większa, mosiężno-miedziana, pozłacana, klasycystyczna, z koroną podtrzymywaną przez aniołów i napisem: „Blażey Dyduch fundator w Lachowicach. Johann Barth in Teschen a:1827” i mniejsza, wykonana z czystego srebra, z wierzchu pozłacana.
Z tyłu, na dwóch rzeźbionych kolumnach wsparty jest chór, gdzie umieszczono organy skonstruowane w 1836 r. przez Marcina Gracza z Pcimia. Były odnawiane w 1895 r., a w 1980 r. zainstalowano w nich napęd elektryczny.
Po przejściu pod chórem otwiera się nad nami przestronna wieża, a dalej za głównymi drzwiami soboty i niebo okolone koronami drzew. Na nie też warto spojrzeć: są tu pomnikowe lipy, dąb, sosna wejmutka, rosłe klony, jesiony i topole.
Przy północnym ogrodzeniu stoi drewniana dzwonnica z XIX w., czworokątna, z nadwieszoną izbicą, gontowym dachem i ażurowymi oknami. W 1901 r. uderzył w nią piorun. Wewnątrz nie ma już starych dzwonów. Ten najstarszy – pięknie zdobiony, okolony napisem: „FUDIT JOHANN GEORG KNOBLOCH NEOSOLII 1807. REFUSA PRO POSSESSIONE LACHOWICZ SUB ILUSTRISSIMA COMITISSA TERESA WIELOPOLSKA SUB IUDICIBUS IOSEPH DUDIAK ET PAWEL KAPALA” zarekwirowano w 1942 r., a dwa inne jeszcze podczas I wojny światowej. Teraz wiszą tu trzy nowe dzwony (388, 213 i 151 kg) z firmy J. Bukowskiego z Białej Krakowskiej (obecnie Bielsko-Biała).
Jest jeszcze dawna kostnica, jakby przepołowiona przez płot, dwie stare kamienne piwnice ze stryszkami, organistówka i plebania murowana, wybudowana w latach 1894-96 na miejscu starej, drewnianej, mocno zagrzybionej poprzedniczki.
Jest i cmentarz. Od wschodu i południa znajdziemy najstarsze płyty, tuż przy kościele, niektóre ledwie czytelne: Ludwiki Maryi Michalik, ks. Szymczykiewicza, ks. Łopacińskiego, Marcina Chrząszcza. Na terenie nowego cmentarza grobowce rodziny Barzyckich (kościelny), Zyzańskich (organista), groby ks. Kudłacika, ks. Kozaka i wielu innych Wątrobów, Kapałów, Sobańskich, Dyduchów. Jest tam też grób ks. mgr Kazimierza Pająka, młodego wikariusza parafii, który zginął w wypadku samochodowym pod Trzebinią. Ks. Pająk był autorem monografii p.t. „Dzieje Parafii Lachowice”, która jest kopalnią wiedzy o tej małej miejscowości zagubionej w Beskidzie. Jemu właśnie poświęcam ten tekst.
Radosław Jerzy Truś
Wróć do spisu treści Harnasia 15