Ciepło – Zimno
czyli co nieco o termoregulacji organizmu ludzkiego
Radosław Jerzy Truś
(Artykuł został opublikowany w Harnasiu 15)
Każdy turysta górski, a już na pewno przewodnik powinien wiedzieć parę rzeczy o wpływie różnych temperatur na organizm ludzki. Spróbuję więc nieco usystematyzować ten temat. Niektóre ze stwierdzeń na pewno wydadzą się Wam oczywiste, inne nie zawsze są zauważalne. Mam jednak nadzieję, że ten artykulik przyda się wielu z Was na górskich szlakach. A więc do rzeczy.
Wszyscy wiemy, że człowiek jest istotą stałocieplną, to znaczy, w różnych warunkach świata zewnętrznego zachowuje jednakową temperaturę ciała, która (mierzona pod pachą, bo w różnych okolicach skóry oraz w narządach wewnętrznych jest różna) średnio wynosi 36,6oC. Czuwa nad tym ośrodek termoregulacji, a właściwie dwa ośrodki: ciepła i zimna, które są umiejscowione w podwzgórzu – części mózgu w samym centrum naszej czaszki. Mają one swoje sposoby, by w odpowiedniej chwili podwyższyć lub obniżyć temperaturę ciała. Posługują się różnymi mechanizmami, które dla wygody podzielimy na fizjologiczne (wewnątrz organizmu) i behawioralne, czyli związane z zachowaniem.
A skąd się bierze gorączka? Otóż na skutek działania substancji wydzielanych przez bakterie lub też przez białe ciałka krwi organizm „przestawia” na wyższy poziom swój „termoregulator”. Stwierdzono, że w wyższej temperaturze układ immunologiczny, czyli obronny działa lepiej. Stąd niewskazane jest obniżanie gorączki przy pomocy leków, jeśli nie przekracza ona 38°C. Lepiej po prostu położyć się do łóżka i dać czas i sposobność do działania naszym siłom obronnym. Zapewnijmy tylko naszemu organizmowi dużo snu i wypoczynku.
Wróćmy do naszego zasadniczego tematu.
ZIMNO
Nie będzie tu mowy o miejscowym działaniu zimna, które może spowodować np. odmrożenia, ale o obniżeniu ogólnej temperatury ciała, które powoduje wychłodzenie całego ustroju. Badacze stwierdzili, że kolejno zachodzą następujące zjawiska: przy temperaturze około
- 35,5°C – pojawiają się mimowolne drżenia mięśniowe,
- 35,0°C – daje obniżenie woli życia, apatię,
- 34,0°C – mogą wystąpić zaburzenia świadomości, utrudnienie kontaktu,
- 32,0°C – pojawiają się zaburzenia rytmu serca, utrata ruchów dowolnych,
- 29,0°C – następuje całkowita utrata przytomności,
- 27,0°C – zwykle następuje śmierć.
Obrona fizjologiczna: niestety człowiek nie posiada specjalnych rezerwuarów ciepła, oddających go w potrzebie, tak, jak niektóre zwierzęta zapadające w sen zimowy – jest to tzw. brunatna tkanka tłuszczowa. W toku ewolucji utraciliśmy też inną umiejętność – stroszenia sierści, która daje zwiększenie izolacji termicznej. Mięśnie przywłosowe unosząc nasze skromne owłosienie dają jedynie efekt „gęsiej skórki”. Kolejny mechanizm obronny – zmniejszenie przepływu krwi przez skórę, dzięki zamknięciu naczyń pomiędzy zewnętrznym, a wewnętrznym splotem naczyniowym skóry – jest mało wydajny, a sprzyja odmrożeniom. Jedynym sposobem jest zwiększenie metabolizmu, czyli spalanie substancji energetycznych, które w spoczynku manifestuje się mimowolnymi skurczami włókien mięśniowych, czyli po prostu drżeniami mięśniowymi.
Obrona behawioralna: oczywistym zjawiskiem jest zwiększenie izolacji, czyli po prostu odpowiedni ubiór, nie wspominając o schronieniach typu budynki lub o szukaniu źródeł ciepła, np. ogniska. Ostatnio pojawiły się japońskie woreczki Momi-Momi, które po potrząśnięciu są przez jakiś czas źródłem ciepła chemicznego. A co, gdy te sposoby są niedostępne? Pozostaje działanie oparte na zasadach fizyki: zmniejszenie powierzchni oddającej ciepło, czyli kulenie się, ale także grupowanie, czyli popularne „zbijanie w kupę”. Nie należy zapomnieć o możliwości dostarczenia ciepła od wewnątrz poprzez gorące płyny lub posiłki.
Zapobieganie: Podstawowym narzędziem zapobiegania wychłodzeniu organizmu jest… logika i rozwaga. Potrafimy przewidzieć, że mogą nas spotkać niekorzystne warunki termiczne. Powinniśmy mieć ze sobą odpowiedni ubiór – najlepiej lekki, a ciepły (tkaniny naturalne, polar), raczej luźny niż obcisły. Buty nie mogą być ciasne i dobrze by było, gdyby były zabezpieczone od przemoczenia. Wilgoć jest tu naszym wrogiem, bo zwiększa aż do pięciu razy oddawanie ciepła przez skórę. Takim wrogiem jest też wiatr, więc i przed nim należy się zabezpieczyć. Mówiąc o wilgoci trzeba wspomnieć, że powinniśmy pilnować ubioru podczas wysiłku (np. podchodzenie, szybki marsz), tak, aby się nie zgrzać i nie spocić. Wilgoć działa niezależnie od jej źródła. Tak więc stara reguła „ubierz się zanim zmarzniesz, a rozbierz, zanim się zgrzejesz” jest zawsze aktualna. Na warunki ekstremalne, zwłaszcza nocleg, gdy pozostajemy w bezruchu, dobrze jest mieć w zanadrzu folię NRC jako dodatkowe zabezpieczenie. Kolejnym ważnym elementem jest dobre odżywienie, czyli zapewnienie odpowiedniej ilości substratów energetycznych. Dobrze jest też mieć w zanadrzu szybko spalające się cukry w postaci glukozy, albo po prostu słodyczy, np. czekolady. Warto nosić ze sobą termos z gorącą herbatą. No i nie można zapomnieć o żelaznej rezerwie pozwalającej na rozpalenie ognia. Biorąc pod uwagę możliwe przemoczenie (też spocenie) powinniśmy mieć suchą zmianę ubrania.
Leczenie: Jak pomóc człowiekowi w warunkach wychłodzenia? wszystko zależy od stopnia tego wychłodzenia. Generalnie należy zabezpieczyć go przed dalszą możliwością oddawania ciepła do otoczenia. Jeśli jednak stopień wychłodzenia jest znaczny, to już to nie wystarczy. Należy ogrzać jego organizm, pamiętając, by nie robić tego zbyt gwałtownie. Wbrew pozorom, nie należy ani zmuszać przechłodzonego, który dotychczas pozostawał w spoczynku, do wysiłku lub marszu, ani nie nacierać skóry (zwłaszcza śniegiem, co dodatkowo może jeszcze ją uszkodzić). Dlaczego, przecież pobudza się wtedy krążenie? Tak, ale w zewnętrznych strefach ustroju jest krew przechłodzona, która wtedy, dochodząc do ważnych dla życia ośrodków, może doprowadzić do szoku termicznego, a nawet do zgonu. Trzeba dostarczyć ciepła zewnętrznego, stopniowo podwyższając temperaturę otoczenia. Dobrze działa tu środowisko wodne, bo wtedy ciepło przewodzone jest szybciej. Doraźnym środkiem może być dostarczenie ciepła własnego ciała ratowanemu, co jednak może doprowadzić do różnego typu reperkusji interpersonalnych, jak to opisuje obok Piotr Van der Coghen. Jeśli ratowany jest przytomny, zasadne będzie podanie mu ciepłych płynów, by dostarczyć ciepła od wewnątrz, dobrze jest, jeśli dostanie też glukozę lub inne cukry. Na koniec kontrowersyjna sprawa podawania alkoholu. Przede wszystkim nie wolno podawać go w dużych ilościach. Druga zasada – nie wolno podawać, gdy organizm nie jest zabezpieczony przed dalszą utratą ciepła. No i nie podawać w ciężkich przypadkach, bo może przyspieszyć zgon. Nie zapominajmy, że alkohol daje uczucie pozornego ciepła, zmniejszając jednocześnie krytycyzm i instynkt samozachowawczy. Dlatego też wielu pijanych zamarza w zimie. Do naszych celów można przyjąć, że po przyjściu do ciepłego pomieszczenia przechłodzonemu można dodać do gorącej herbaty troszeczkę alkoholu. „Można” nie oznacza „trzeba”, no i pamiętajmy, żeby jednak herbaty w tym kubku było więcej.
CIEPŁO
I tu również nie będzie mowy o oparzeniach, lecz o działaniu ogólnym ciepła. Wszyscy chyba doświadczyliśmy tego w czasie upałów. Osłabienie, uczucie duszności, apatia. Gdy temperatura ciała podniesie się do 42-43oC, może nastąpić zgon.
Obrona fizjologiczna: organizm broni się obniżeniem podstawowej przemiany materii, stąd niechęć do jakiejkolwiek pracy połączona z pragnieniem poleżenia sobie w spokoju. No dobrze, ale nie zawsze jest to możliwe. Czasem trzeba iść, nierzadko z ciężkim plecakiem. Cóż na to nasze ciało? Zwiększa się przepływ krwi przez skórę. Może to doprowadzić do „przesunięcia” krwi do mięśni i skóry w stopniu tak dużym, że nie starcza jej mózgowi i następuje omdlenie. Skóra niewiele ciepła może wypromieniować, głównie z tego powodu, że wtedy często różnica temperatur względem powietrza jest niewielka. Podstawowym sposobem oddawania nadmiaru ciepła jest pocenie się i parowanie potu. Właśnie parowanie, dlatego bardziej cierpimy w wilgotnym środowisku niż w klimacie suchym. Człowiek potrafi wydzielić do 10 litrów potu na dobę i musi je także uzupełnić! I tak powinniśmy się cieszyć, że mamy gruczoły potowe. Taki pies, na przykład, może tylko dyszeć. Nie dość, że jest ufutrzony, to jeszcze musi ziać z wywieszonym jęzorem i rozpaczliwym wzrokiem. Spróbujcie sobie wyobrazić ludzi w takiej sytuacji, powiedzmy w zatłoczonym tramwaju.
Obrona behawioralna: naturalne i znajome jest szukanie cienia, chłodnych, przewiewnych miejsc, bezruch, leżenie, obniżenie wysiłku. Rozbieramy się, ograniczając warstwę ubioru. Wiatr, wachlowanie zwiększają przepływ powietrza. Ochłodzić się możemy zimną wodą z zewnątrz (kąpiel) i od wewnątrz (chłodne napoje). Jeżeli powietrze nie jest wilgotne, to każda woda umożliwia zwiększenie oddawania ciepła przez parowanie.
Zapobieganie: Jak zwykle na pierwszym miejscu rozwaga i logika. Pomyślmy o tym przed planowaniem wycieczki. W upale lepiej znaleźć się w cieniu albo odpocząć, na przykład zwiedzając okolicę bez plecaka. Unikajmy otwartego słońca i chrońmy głowę, by uniknąć udaru słonecznego (osłabienie i silne bóle głowy, czasem omdlenie). Polecić trzeba ubiór lekki, z naturalnych włókien wchłaniających pot, luźny, najlepiej biały, bo odbija promienie słoneczne. Nie zapominajmy o uzupełnianiu płynów, wyparowywanych z potem. Tu nie musimy ograniczać soli w pożywieniu, bo z potem tracimy również sole mineralne.
Leczenie: Osobę przegrzaną przede wszystkim należałoby ochronić przed dalszym działaniem ciepła. Cień, przewiewne miejsce, spoczynek – to podstawa. Rozluźniamy ubiór, możemy podać zimne płyny (jeżeli oczywiście delikwent jest przytomny!) lub polać wodą albo zrobić chłodną kąpiel.
Osobiście życzę Wam, byście przestrzegając zasad zapobiegania nie musieli sięgać do działu „leczenie”.
Radosław Jerzy Truś
Wróć do spisu treści Harnasia 15